Witajcie kochane! ;* po długiej nagłej i nieoczekiwanej przerwie... Ostatni czas nie był dla mnie najlepszy - stąd taka cisza. Mam jednak nadzieję, że teraz będzie już tylko coraz lepiej, i więcej nie będę musiała opuszczać blogosfery :) Choć sama nie dawałam znaku życia - to byłam jednak z Wami czytając wasze blogi i wpisy :)
Już od dawna planowałam zrobić recenzję maskary którą zużyłam do "sucha":) Dawno temu w Douglasie natknęłam się na promocję, a że mnie łatwo skusić - to kupiłam. Jest to Collistar - maskara infinito, jak po tytule notki można było się domyślić :)
Wygląda następująco:
Elegancko zapakowana w kartonik |
W "promocji" kosztowała mnie (o ile dobrze pamiętam) - 69zł. Cena regularna to około 100zł.
Bez kartonika prezentuje się równie elegancko:
Szczoteczka silikonowa:
Początkowo maskara nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Myślałam sobie, ot taka zwykła, nic szczególnego nie robi. Jednak po dłuższym czasie użytkowania - spodobała mi się. Intensywnie czarna, bardzo trwała, nie kruszyła się, wytrzymywała cały dzień i utrzymywała rzęsy w nienaruszonym stanie. Może nie było na rzęsach efektu "WOW" - ale wyglądały całkiem przyzwoicie, powiedziałabym nawet - umalowane ale delikatnie i nienachalnie. A więc miłośniczkom teatralnego efektu radzę poszukać czegoś innego. Za to polecam dziewczynom chcącym wyglądać elegancko. Dodatkowo plus za grzebyk na szczoteczce, którym można było wykończyć malowanie, modelując i rozczesując rzęsy. Podsumowując - jestem na tak :) Jednak.. nie kupię jej w regularnej cenie, gdyż w tej samej kwocie znam lepsze maskary. Ale jak złapie mnie promocja - to chętnie znów się skuszę :)
Troszkę do poczytania:
Puki co mam ogromny zapas nowych maskar, oraz próbek maskar, które zgromadziły mi się na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy - zabieram się za testowanie kolejnej! Problem tylko, która będzie następna:)
Znacie collistar infinito? :) A może znalazłyście już swojego ulubieńca? Pochwalcie się:)