niedziela, 16 września 2012

COLLISTAR - maskara INFINITO

Witajcie kochane! ;* po długiej nagłej i nieoczekiwanej przerwie... Ostatni czas nie był dla mnie najlepszy - stąd taka cisza. Mam jednak nadzieję, że teraz będzie już tylko coraz lepiej, i więcej nie będę musiała opuszczać blogosfery :) Choć sama nie dawałam znaku życia - to byłam jednak z Wami czytając wasze blogi i wpisy :)

Już od dawna planowałam zrobić recenzję maskary którą zużyłam do "sucha":) Dawno temu w Douglasie natknęłam się na promocję, a że mnie łatwo skusić - to kupiłam. Jest to Collistar - maskara infinito, jak po tytule notki można było się domyślić :)

Wygląda następująco:
Elegancko zapakowana w kartonik
W "promocji" kosztowała mnie (o ile dobrze pamiętam) - 69zł. Cena regularna to około 100zł.

Bez kartonika prezentuje się równie elegancko:


Szczoteczka silikonowa:
Niestety, ale na zdjęciu nie widać istotnego kształtu.  Próbowałam zrobić wiele ujęć - ale bezskutecznie. Maskara po jednej stronie ma przedłużone "ząbki" - które tworzą grzebyk. Jest to genialny pomysł - który świetnie pozwala wykończyć makijaż i rozczesać rzęsy.




Początkowo maskara nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Myślałam sobie, ot taka zwykła, nic szczególnego nie robi. Jednak po dłuższym czasie użytkowania - spodobała mi się. Intensywnie czarna, bardzo trwała, nie kruszyła się, wytrzymywała cały dzień i utrzymywała rzęsy w nienaruszonym stanie. Może nie było na rzęsach efektu "WOW" - ale wyglądały całkiem przyzwoicie, powiedziałabym nawet - umalowane ale delikatnie i nienachalnie. A więc miłośniczkom teatralnego efektu radzę poszukać czegoś innego. Za to polecam dziewczynom chcącym wyglądać elegancko. Dodatkowo plus za grzebyk na szczoteczce, którym można było wykończyć malowanie, modelując i rozczesując rzęsy. Podsumowując - jestem na tak :) Jednak.. nie kupię jej w regularnej cenie, gdyż w tej samej kwocie znam lepsze maskary. Ale jak złapie mnie promocja - to chętnie znów się skuszę :)

Troszkę do poczytania:


Puki co mam ogromny zapas nowych maskar, oraz próbek maskar, które zgromadziły mi się na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy - zabieram się za testowanie kolejnej! Problem tylko, która będzie następna:)






Znacie collistar infinito? :) A może znalazłyście już swojego ulubieńca? Pochwalcie się:)

środa, 22 sierpnia 2012

Alterra - olejek do ciała limonka i oliwka

Absolutny hit! Nie tylko ja się w nim zakochałam, ale również wiele innych blogerek. Mowa o olejku do ciała Alterra - limonka i oliwka.


Mimo, iż producent twierdzi, że produkt jest do ciała - można go używać na wiele sposobów. Ja wypróbowałam go na 3 sposoby. Do ciała zamiast balsamu po kąpieli, do olejowania włosów, a nawet.. to twarzy! Tak! Do mojej tłustej problemowej twarzy :)

Zapach - obłędny! Uwielbiam go, i mogłabym go wąchać wiecznością. Świeży, ale też delikatnie słodki, po prostu przyjemny. 

Z trzech sposobów używania zdecydowanie najlepiej wypadł na włosach. A używam go przed każdym myciem włosów na noc - następnie rano myję głowę. Włosy są mięciutkie, sypkie, nawilżone i nie potrzebuję już odżywki.

Jeżeli chodzi o twarz, to tutaj wielkie moje zdziwienie. Gdy zastosuję go na noc zamiast kremu, rano moja twarz promienieje blaskiem. Jest jaśniejsza, bardziej promienna, wygląda na zdrową. Przyznam, że panicznie bałam się go zastosować pierwszy raz na twarz, zaryzykowałam jednak i efekt się opłacał. Nie używam go jednak codziennie, lecz co kilka dni - moja skóra to uwielbia. 

A do ciała również bez zarzutów, przyjemny, nie tłusty - według mnie porównywalny ze słynną oliwką Hipp. 

Skład...

Dla ciekawskich do poczytania:

Zamierzam kupić pozostałe wersje zapachowe :) O ile dobrze pamiętam, wszystkich wersji jest 4. 

Doszły mnie również złe wieści, że Rossman ma wycofać te olejki ze sprzedaży! Słyszałyście o tym? Wiecie więcej na ten temat?

Znacie ten olejek? A może macie inną wersję? Pochwalcie się :)


sobota, 18 sierpnia 2012

Bandi - krem z kwasem pirogronowym, azelainowym, salicylowym.


Krem większości z Was znany. Znalazł się on w Kissboxie - luty 2012. Próbka 30 ml wystarczyła mi na bardzo bardzo długo, używałam go codziennie na noc, przez co najmniej 4 miesiące. Zatem pierwsze co mogę już stwierdzić o tym kremie to - niesamowicie wydajny.


Opakowanie całkiem ładne, przyjemne dla oka, przyjemne w dotyku dla dłoni. Za pompkę kolejny plus :)


Zapach ciężki do opisania, nie potrafię stwierdzić czym pachnie - w każdym razie dla nosa przyjemny, nie nachalny.

A co krem miał robić? Możecie przeczytać :)

Nad działaniem kremu powinnam głęboko się zastanowić. Moja cera posiada mnóstwo blizn potrądzikowych, które są moim utrapieniem. Miałam ogromną nadzieję, że Bandi je zniszczy. Niestety, jak były, tak są. Ale nie wszystko takie złe... Podczas używania kremu zauważyłam, że okropne bolące niespodzianki przestały wyskakiwać. Oczywiście nie w zupełności, ale częstotliwość zmniejszyła się radykalnie. Dowodząc temu, że krem miał na to wpływ: po skończeniu opakowania, przerzuciłam się na inny - czego efektem było, że niespodzianki  powróciły z dość dużą częstotliwością pojawiania się.

Minusem, w tym kremie jest to iż zawiera on kwasy, a więc nadaje się do używania wyłącznie w okresie jesienno zimowym. 

Dostępność: sklep internetowy

Cena: 80zł/50ml



Ciężko stwierdzić czy krem jest wart swojej ceny. Ja chętnie bym go kupiła z powodu iż ograniczył pojawianie się "wulkanów" na mojej twarzy, lecz za niższą cenę. Gdyby faktycznie zredukował moje blizny - zapłaciłabym nawet większą sumę. Wszystko zależy od naszych oczekiwań, wymagań, funduszy. Każdy ma inną skórę, wiadomo, że to tylko krem - dla jednych może zdziałać cuda, innym może pogorszyć stan.


Słyszałyście o nim? Używałyście? A może znacie lepszy zamiennik?

czwartek, 16 sierpnia 2012

Douglas Akademia Makijażu - wrażenia i prezent

Jakiś czas temu udało mi się zakwalifikować, aby wziąć udział w wydarzeniu jakie organizowała perfumeria Douglas - Akademię Makijażu

Były to bezpłatne warsztaty makijażu, organizowane przez Douglas i Estee Lauder. Ilość miejsc była ograniczona - aby wziąć udział trzeba było wysłać swoje zgłoszenie kilka miesięcy wcześniej. Na warsztaty udałam się cała podekscytowana. Każda uczestniczka miała swoje miejsce przy toaletce, każda miała swoje kosmetyki Estee Lauder. I tutaj czar prysł... Co bardzo mi się nie spodobało? - kosmetyki były używane wcześniej przez inne osoby, czyli zwykłe sklepowe testery. Podkłady, żele, toniki - ok, ujdzie. Lecz maskary, eyelinery, pudry - ? nie higieniczne. Gorzej było z pędzlami, które również były używane wcześniej - ponadto nie wyczyszczone zostały dokładnie. krótko mówiąc - brzydziłam się tego używać.
Każda uczestniczka dostała swój notatnik, w którym mogła zapisywać poznane techniki. Akademia Makijażu dała mi mało - prawie nic z niej nie wyniosłam. Dużo więcej możecie wynieść oglądając kanały makijażowe na You Tube. Ponadto makijaż wyszedł mi brzydko - przez złe oświetlenie które panowało w perfumerii, oraz źle dobrane kolory - które dobrał mi "bardzo pomocny" Pan wizażysta marki Estee Lauder.  Czy faktycznie był on taki "bardzo pomocny"? Otóż absolutnie nie. Pani prowadząca warsztaty była jedna. Uczestniczki były podzielone na 3 grupy po 4 osoby. Każda grupa miała swojego wizażystę, który miał służyć pomocą - Pan który miał nam pomagać, zupełnie tego nie robił. Gdy spytałam się go które cienie powinnam wybrać aby dobrze wyglądały - usłyszałam - "które Pani chce". Gdy oznajmiłam, że mam cerę tłustą - dostałam podkład do cery dojrzałej i suchej, o co najmniej 2 tony za ciemny. Podsumowując nie byłam zadowolona z warsztatów. 

Ale nie wszystko było takie złe...

Każda z uczestniczek dostała upominek, który bardzo mile mnie zaskoczył. Kosmetyczkę Estee Lauder, a w niej same wspaniałości :)

A co w środku? 
-serum Idealist
-krem na dzień
-pianka do mycia twarzy
-mini maskara
-szminka

Z tego jestem ogromnie zadowolona :)

Ponadto każda uczestniczka mogła zrobić zakupy z 20% rabatem na kosmetyki Estee lauder. Skusiłam się więc na puder sypki, który od dawna za mną chodził :)





Nie miałam wcześniej tego pudru, ale słyszałam o nim wiele pozytywnych opinii. Jeżeli któraś z Was go używała to chętnie dowiem się więcej na jego temat :)

Podsumowując - nie tego złego co by na dobre nie wyszło :)

środa, 8 sierpnia 2012

Sierpniowy Glossybox już u mnie :)


Właśnie otrzymałam sierpniowe pudełko GlossyBox. Zawartość co prawda nie jest taka mistrzowska jak lipcowego pudełeczka, ale przyznam, że spodobał mi się każdy produkt. 
Jeśli zamówiłyście boxa, a jeszcze do Was nie dotarł i chciałybyście mieć niespodziankę - nie czytajcie! :) 


A w środku...

W boxie znalazło się 5 produktów + jeden (pełnowymiarowy!) gratis :)

A więc...

 SCHWARZKOPF PROFESSIONAL - szampon BC Oil Miracle. Dostałam 30 ml szamponu. Już teraz wiem co tak mocno pachniało w moim pudełku - zapach śliczny i mocno intensywny! Wzbogacony o dosć popularny ostatnio olejek arganowy. Mimo to, obawiam się jednak jego składu, bo firma ta nie słynie z naturalności. Ale z pewnością wykorzystam go na kilkudniowym wyjeździe, by zaoszczędzić miejsca w kosmetyczce.  (Za 200ml produktu musimy zapłacić 55 zł)

Jako, że ja na składach nie znam się za dobrze - byłabym ogromnie wdzięczna gdyby ktoś pomógł mi rozszyfrować mało znaczące dla mnie słowa umieszczone na opakowaniu. Czy szampon zawiera silikony? Czy jest "mocno chemiczny"? Z góry dziękuję mądrym głowom ;*


Kolejny produkt to...

CHARMINE ROSE - kokosowy peeling do ciała. Ahhh!! Jak ja kocham kokos! Produkt idealnie dopasowany dla mnie w kwestii zapachu :) A w kwestii użytkowania? Również! Peelingów nigdy za mało :) Ciekawa jestem jak się sprawdzi, tym bardziej iż nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z tą marką. W boxie otrzymałam 50ml. (Za 200ml musimy zapłacić 44,80)

CLARENA - krem do biustu z efektem Push Up. W cuda nie wierzę, ale uważam to za pożyteczny produkt, dzięki któremu będziemy miały motywację do samobadania i masażu swoich piersi o czym większość kobiet po prostu zapomina :) W boxie otrzymałam 30ml. (Za 200ml produkt płacimy 76zł)

CLINIQUE - All about eyes krem pod oczy. Miałam kilka próbek kremu - bardzo mi się spodobał, chętnie znów go wykorzystam :) Dostajemy 5ml. (Za 15ml produkt płacimy 165zł)

L'OCCITANE - 2 produkty:
-żel pod prysznic wzbogacony orzeźwiającym ekstraktem z werbeny. Dostajemy 30ml. Lubię L'occitane i cieszę się z możliwości wypróbowania nowych kosmetyków. Przyda się na kilkudniowy wyjazd :) (Za 250ml, płacimy 59zł)
-mydło z kawałkami liści werbeny, ma na celu złuszczanie i oczyszczanie naszej skóry. Otrzymujemy 25g. (Za 75g płacimy 22zł)


I prezent od GlossyBox'a! 

KRYOLAN dla GlossyBox - Lipstick Fashion. Produkt pełnowymiarowy 4g, o wartości 30zł. Kolor który dostałam to przyjemny ciepły róż. 



Jak Wam podoba się zawartość? Zamówiłyście również? Dostałyście te same produkty, czy różniące się? 






poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Wyniki rozdania! :)

Na początku ogromnie Was przepraszam, za małe opóźnienie w wynikach. Niestety powodem były nieoczekiwane problemy w sprawach osobistych oraz brak czasu spowodowany dosyć intensywną pracą. Ledwo wyrabiałam się z czymkolwiek. Jest mi przykro, że musiałyście czekać i się niecierpliwić. Z całego serca dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział. Bardzo was przepraszam kochane! :*

Nadszedł czas aby ogłosić wyniki kokosowego rozdania :)

Będzie krótko.

Zwycięzcą jest...



Serdecznie gratuluję! :) Czekam na wiadomość z adresem, mój mail: lilciunia@gmail.com.

Buziaki ;*

sobota, 4 sierpnia 2012

Demakijaż. Płyny micelarne, 2 fazówki, mleczka, chusteczki.

Dzisiejszy post będzie zapoczątkowaniem pewnej serii postów którą mam zamiar stworzyć na moim blogu. Otóż w ostatnim czasie uzbierało mi się mnóstwo przeróżnych produktów, których głównym zadaniem jest demakijaż oczu. Na przestrzeni kilku lat wypróbowałam naprawdę mnóstwo takich specyfików. Pamiętam, że moja pierwsza przygoda (zza czasów małolaty:P) zaczęła się od płynu do demakijażu Garnier (kiedyś był w takiej małej zielonej buteleczce - nie wiem jak obecnie wygląda) - byłam mu wierna długi długi czas. Następnie pokochałam mleczka z Ziaji, i Garnier poszedł i niepamięć. Ziaji również byłam wierna, no przynajmniej z 2 lata na pewno! :) Lecz kiedyś podczas mojej kuracji kwasami - pani Agnieszka, która jest kosmetologiem poleciła mi dobrze znaną już wam Biodermę sensibio H2O. Skusiłam się na ten zakup, i się zakochałam. Próbowałam ją nawet zdradzić z porównywalnym Bourjois, lecz i tak wróciłam do Biodermy z podkulonym ogonem. A było to co najmniej 3 lata temu i od tamtej pory używam jej non stop, no... może z małymi wyjątkami dla eksperymentów porównawczych:) Te "wyjątki" postanowiłam wam opisać. Będę umieszczać recenzję produktów do demakijażu oczu, które w ostatnim czasie kupiłam i przetestowałam. Uzbierało sie ich sporo, zatem będę robić porównania i wystawiać ostateczne oceny. Kolejność będzie przypadkowa :)

Podoba Wam się taki pomysł? :)


Pewnie uznacie mnie za wariatkę, ale w ostatnim czasie naprawdę sporo kosmetyków mi się uzbierało, i sporo RÓŻNYCH zużyłam. Aby było ciekawiej dodam wam, że to to przedstawiłam na zdjęciu poniżej to zaledwie 1/2 tego co wypróbowałam. Pozostałe już puste - wyrzuciłam.

Na zdjęciu widnieje tylko część preparatów do demakijażu, które używam/używałam.